Wspaniała organizacja finansowanej z naszych podatków policji

01 - wspaniała organizacja finansowanej z naszych podatków policji - blog

Wspaniała organizacja finansowanej z naszych podatków policji. Dochodzenie w sprawie zgłoszenia przywłaszczenia pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży mieszkania na warszawskiej Ochocie (akt sprzedaży sporządziła warszawska notariusz) ma prowadzić policja z Łomży. Tak się marnuje cudze pieniądze.

Dziękujemy Pani Małgorzacie za poinformowanie nas o sytuacji, w jakiej się znalazła. Za jej zgodą publikujemy w załączonych obrazkach otrzymane przez nią listy oraz przedstawiamy opis sprawy sporządzony na podstawie jej relacji.

Zamieszkała w Łomży Małgorzata jest obecnie pełnomocniczką notarialną ciężko chorego Grzegorza, którym się opiekuje.

W wakacje 2013 r. wystąpiły u niego wyraźne objawy niepełnosprawności: kłopoty z chodzeniem, poruszaniem rękoma, mówieniem, połykaniem i oddychaniem; zanikały zdolności manualne dłoni. Objawy te szybko się nasilały. W czerwcu 2014 lekarze zdiagnozowali u niego SLA (stwardnienie boczne zanikowe).

W tym czasie Grzegorz wyraźnie poprosił swoją mamę Danutę o pomoc finansową i sprzedaż mieszkania na ul. Kopińskiej w Warszawie. Na podstawie sporządzonego przez nią testamentu połowa pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży mieszkania miała przypadać Grzegorzowi, a druga jego bratu Janowi. Warto wspomnieć , że mieszkanie to wykupił mamie Grzegorz.

Bieżące wydatki związane z chorobą: leki, suplementy, codzienna rehabilitacja, opiekunka pochłaniały budżet Grzegorza. Kuracje spowalniające przebieg ciężkiej choroby kosztowały minimum 100.000 zł. Potrzebne były dodatkowe pieniądze.

Pani Danuta, która już od roku przebywała w Ośrodku Opiekuńczo – Leczniczym wyraziła na to zgodę i, biorąc pod uwagę niepełnosprawność Grzegorza, pełnomocnikiem do sprzedaży mieszkania uczyniła jego brata Jana. Jan do połowy lipca 2015 roku utrzymywał przed mamą, bratem oraz Małgorzatą, że mieszkanie nie jest sprzedane. Wpłacał natomiast na prośbę Małgorzaty pieniądze na leki z Niemiec (kuracja immunologiczna doktora Walrapha), które, jak mówił, pochodziły stąd, że jego była żona i jego syn wykupują na raty wspomniane mieszkanie na ul. Kopińskiej.

Ostatnie cztery wpłaty zostały dokonane na konto Małgorzaty z nazwiskiem p. Danuty w tytule przelewu. Według Małgorzaty ostatnia wpłata 5.000zł z nazwiskiem p. Danuty miała podtrzymać ją oraz Grzegorza w przekonaniu, że p. Danuta żyje. Koszt leków wynosił 14.000 zł, więc Małgorzata otrzymała mniejszą kwotę niż ta, o którą prosiła. Łącznie Jan przekazał im 56.000 zł.

Grzegorz z pomocą Małgorzaty odwiedził po raz ostatni swoją mamę w Nowym Dworze w październiku 2014 r. Od końca listopada 2014 r. oddychał z respiratorem i nie mógł opuszczać domu. Potem systematycznie korespondował z mamą do maja 2015. Ostatni list od mamy przyszedł w kwietniu 2015 r., a ostatnie dwa listy do mamy pisała Małgorzata, ponieważ Grzegorz już nie był w stanie.

W pierwszej połowie maja Jan poinformował Małgorzatę i Grzegorza, że stan mamy się pogorszył i trafiła do szpitala. Zasugerował, że nie należy się spodziewać kolejnych listów od mamy. Niestety w maju również znacznie pogorszył się stan Grzegorza, który na przełomie maja i czerwca przebywał na oddziale intensywnej terapii.

Małgorzata zadzwoniła spytać się Jana o stan mamy Grzegorza i uzyskała informację, że jest lepiej, a przy następnym kontakcie telefonicznym informację, że mama wróciła do ośrodka, fizycznie czuje się dobrze, lecz nadal nie ma kontaktu z rzeczywistością.

Około 10 lipca 2015 r. zadzwoniła do Małgorzaty przyjaciółka mamy, która poinformowała ją o tym, że mama od dwóch miesięcy nie żyje, natomiast mieszkanie przy ul. Kopińskiej sprzedane jest od roku. W dniu 14 lipca Małgorzata napisała Janowi, że wiedzą z Grzegorzem o sprzedaży mieszkania i pytają, kiedy Jan spłaci Grzegorza. W dniu 15 lipca Jan odpisał z zapytaniem, czy nie interesuje ich zdrowie mamy. Gdy się zorientował, że Małgorzata wie o śmierci p. Danuty, przesłał jej na maila zdjęcia trumny i akt zgonu mamy. Potem już się nie odzywał , nie odbierał telefonów, nie odpisywał na sms-y. Przestał w ogóle odbierać telefony, ponieważ Małgorzata prosiła znajomych, by dzwonili do Jana. Próbował dzwonić adwokat i detektyw.

Około 20 lipca 2015 r. Małgorzata pojechała do Warszawy na grób p. Danuty. Przy okazji porozmawiała z dwiema sąsiadkami mamy Grzegorza. Powiedziały, że odwiedziły mamę w ośrodku we wrześniu 2014, ale bały się jej powiedzieć o sprzedaży mieszkania ze względu na gwałtowność Jana. Natomiast napisały jej o tym na przełomie 2014 i 2015 r., ponieważ mama prosiła je, by przekazały jej coś za pośrednictwem Jana. Napisały, że jest to niemożliwe, ponieważ on już na Kopińskiej nie mieszka, a mieszkanie jest sprzedane. W wyniku pozyskania tej informacji od sąsiadek p. Danuta napisała list do Grzegorza, w którym pytała się, za ile zostało sprzedane mieszkanie oraz napisała, by Grzegorz „cisnął” brata o pieniądze.

Po otrzymaniu tego listu Małgorzata zadzwoniła w imieniu Grzegorza do Jana z pytaniami o sprzedaż mieszkania. Bardzo się wówczas zdenerwował, powiedział, że matka jest nienormalna, że ma przez nią dużo kłopotów, bo źle się zachowuje w ośrodku. Mieszkanie natomiast nie jest sprzedane, on tam nadal mieszka.

Małgorzata ustaliła później, kto kupił mieszkanie, a nabywca poinformował ją w rozmowie telefonicznej, że zapłacił 255.000 zł. Rozmawiała również telefonicznie z byłą żoną Jana, która zdziwiła się, że Małgorzata dzwoni w imieniu Grzegorza, ponieważ od Jana miała informację, że Grzegorz od roku nie żyje i cała kwota ze sprzedaży mieszkania jest już Jana. Obiecywał, że da 100.000 zł swojemu synowi. Potem się wycofał i przestał odbierać telefony. Po pogrzebie mamy wysłał byłej żonie maila, w którym napisał, że na pogrzebie był tylko on, ksiądz i Pan Bóg.

Faktycznie, o śmierci mamy nie poinformował dosłownie nikogo – najprawdopodobniej w obawie, że zaczną się wydawać jego przekręty. Ponadto była żona Jana powiedziała Małgorzacie, że przy sporządzaniu aktu pełnomocnictwa na sprzedaż mieszkania próbował przemycić zapisy, że wszystkie pieniądze przypadną jemu. Pani Danuta się na to nie zgodziła. Powiedziała, że skrzywdzi on wówczas Grzegorza. Byłej żonie tłumaczył ten fakt tym, że Grzegorz przecież nie żyje, ale mama ze względu na swój stan o tym nie wie.

W Urzędzie Ochota Małgorzata uzyskała informację, że Grzegorz został wymeldowany z pobytu stałego na Kopińskiej w lipcu ubiegłego roku. Sposób wymeldowania nastąpił przez pełnomocnictwo dla brata. Ponieważ w lipcu Grzegorz nie był samodzielny, na pewno nie uczestniczył w wymeldowaniu, nie był w stanie odręcznie napisać kilku zdań. Wymeldowanie prawdopodobnie musiało nastąpić w wyniku fałszerstwa Jana.

W lipcu 2015 roku Małgorzata dzwoniła do Ośrodka Leczniczo-Opiekuńczego, w którym ostatnie dwa lata swego życia spędziła p. Danuta. Pracownicy ośrodka powiedzieli, że Jan zastrzegł, by nie udzielano żadnych informacji na temat mamy. Pracownik socjalna wspomniała również, że nie może odnaleźć karty p. Danuty.

Jan oprócz zagarnięcia pieniędzy Grzegorza naraża go na duże niebezpieczeństwo związane z przerwaniem terapii immunologicznej, która miała trwać minimum rok, a po upływie pół roku miała zacząć przynosić namacalne efekty. Dr Walraph stwierdził, że nie można obecnie tej terapii przerwać. Po wykonaniu tracheostomii i założeniu PEG–a Grzegorz bardzo się wzmocnił i jego stan uległ poprawie. Niedawno też zaczęły działać brane przez pół roku leki immunologiczne.

Policja z komendy na Ochocie odmówiła pomocy ciężko choremu Grzegorzowi oraz jego pełnomocniczce i wykpiła się z prowadzenia sprawy. Jak widać „świetna” organizacja finansowanej z naszych podatków policji prowadzi do sytuacji, w której, zapewne w trosce o statystyki, funkcjonariusze są w stanie odprawić z kwitkiem swoich najbardziej potrzebujących klientów, którzy przez lata przymusowo opłacali działalność organów ścigania swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi.

Podczas wizyty 13.08 policjanci z Ochoty nie przyjęli Małgorzaty i nawet nie zarejestrowali jej przybycia (co potwierdził cztery tygodnie później inspektor wspomnianej komendy – jego odpowiedź na skargę złożoną przez Małgorzatę załączyliśmy pod artykułem). Wówczas, poświęcająca się choremu Grzegorzowi Małgorzata, nie znając absurdów rządzących polską policją, udała się do jednostki w Łomży – jej miejscu zamieszkania – i ta decyzja spowodowała, że sprawę, której najważniejsze elementy znajdują się w Warszawie, policjanci z Ochoty przerzucili później na łomżyńską policję. Ta wprawdzie, co zrozumiałe, przesłała najpierw zgłoszenie Małgorzaty wraz z aktami sprawy na Ochotę, ale tamtejsi policjanci, dzięki temu, że nie zarejestrowali wizyty Małgorzaty 13.08, wykpili się od prowadzenia sprawy, wysyłając pismo załączone w obrazku nad artykułem.

Po uniku funkcjonariuszy z Ochoty łomżyńska policja odesłała akta sprawy do Komendy Głównej Policji w Warszawie. W sytuacji, w której czas jest bardzo ważny, a terapia Grzegorza jest zagrożona, policjanci folgują biurokratycznym absurdom.

Trzymamy kciuki za pomyślne rozwiązanie tej sprawy, ale takie przystąpienie do niej przez państwową policję nie wróży najlepiej.


Wszystkich, którzy chcą pomóc ciężko choremu Grzegorzowi, prosimy o kontakt na adres e-mail Małgorzaty: 12maldz@vp.pl.

02 - wiadomość 09-11 policja

1 thoughts on “Wspaniała organizacja finansowanej z naszych podatków policji

  1. Pingback: Prośba o wsparcie dla chorego na SLA Grzegorza | Gazeta Kontrowersyjna

Dodaj komentarz